Zbior Opowiadan by NUNAS - Adam Druzd "NUNAS" Adam Druzd - wybór opowiadań


Spis treści
Pięć minut
Terrarium
Krąg życia
List
Pozer
Upadek
Cudowny wieczór
Bzzz
Cisza
Czy istnieje cel
Fajnie jest







Pięć minut:)
Witam wszystkich,
Chciałbym  wam powiedzieć o sprawie, która mnie meczy od pewnego czasu, ale na początku wypadałoby powiedzieć coś o sobie. Nie ma tu dużo do mówienia jestem jednym z wielu, a dokładniej 11 w kolejce, strasznie nie lubię numerków, ale tak na mnie mówią, tak 11, wiem, że to soprawo jak na rodzeństwo, ale do tego można się przyzwyczaić, pod warunkiem, że nikt nie włazi ci w drogę. To w zasadzie, byłoby wszystko o mnie, nic specjalnego, prawda? Oj zapomniałbym, dostałem, a raczej dane mi było posiąść możliwość, tworzenia, pisania, rysowania, uwielbiam to mógłbym rysować, pisać cały dzień, normalnie czasami uważam, że pisanie, rysowanie, jednym słowem tworzenie obrazu, jest moim przeznaczeniem, a do tego jestem cholernym niezadowolonym pedantem. To co stworzę ciągle poprawiam,, czasami się zastanawiam, dlaczego ja, dlaczego ja z tych tysiąca potrafię rysować, mam dar do pisania, i dlaczego ciągle to poprawiam. A moje imię to Ireq, no nie do końca tak to się pisze, ale chciałbym abyście przez chwilkę tak ma mnie mówili, choć przez te moje pięć minut. Jednak nie o tym chciałem mówić. Ostatnio dotarła do mnie wiadomość, ze była mowa o przemocy. A tak przy okazji to moja rodzina zajmuje się tak zwaną dystrybucją wiadomości, oczywiście, jesteśmy uzależnieni od władz i te wiadomości, które my dajemy nie zawsze są prawdziwe, ale czasami mówimy prawdę. No więc chciałem się was spytać co wy na tą historyjkę i na moje spostrzeżenia.
Jest on sobie też pewnego rodzaju jednostką, jakich wiele, ale czasami dostaje rozkaz, aby kogoś usunąć, no cóż można powiedzieć służba nie drużba, no i on to robi, ale wiecie co mnie najbardziej martwi w nim, że czasami mam wrażenie, że na nim to nie robi wrażenia, choć nie, źle powiedziałem. Widziałem już kilka razy jak kogoś likwidował, najpierw wybiera, szuka, namierza cel i ciach już jego niema, tego celu. Widziałem pewnego razu, jak miał za zadanie usunąć kilkunastu naraz, i choć to było straszne, to mnie nie wzięło , oni chociaż krzyczeli domagali się swojego prawa do istnienia, najgorsze jak zniszczył cala nacje :( Nic, odszukał ich przygotował sobie odpowiednią broń i ciach, ale wtedy widziałem jak się zastanawia, widziałem jak się waha, jak zdaje milczące pytanie do swojego boga, albo kogoś w tym rodzaju czy rzeczywiście wykonać wyrok, czy ich usunąć, czy spowodować, że przestaną istnieć. I czeka w milczeniu, nie wiem na co, może na znak od swojego boga, albo aż sumienie mu pozwoli i odpala, wyrok w toku, wiecie czegoś takiego to jeszcze nie widziałem, nikt, ale to nikt nie krzyknął, ciche milczenie, i tylko bezgłośne odliczanie ile ich jeszcze zostało, już tylko 10% całości, i nikt się nie odezwał, nikt się nie spytał, dlaczego ginie, tylko szli bardzo cicho, biernie i cholernie pasywnie, a ja namacalnie czułem jak życie z nich ucieka, i nikt nie krzyknął, a oprawca, wydał tylko wyrok i zapominał o nich zatapiając się w dalsze przeglądanie jednostek, które mogą istnieć, lub nie. Czasami przy takich sytuacjach zastanawiam się czy jest ktoś nad nami, czy potrzebne jest to cierpienie, czy to, że później mówią, że to dla naszego dobra oni zginęli, to jest prawda i najgorsze, że w większość przypadków wierzę w to, jednak czasami mam takie przeczucie, że to jest propaganda, to tak jak rząd chce usunąć kogoś nie tylko ot tak fizycznie, ale stara się wymazać z pamięci innych o istnieniu danej jednostki, i właśnie w takich sytuacjach zastanawiam się czy warto jest żyć, czy TEN nad nami, no wiecie, nie musze mówić głośno jego imienia jest, a jeżeli jest to dlaczego dopuszcza  do takich okropności, ale nadal w niego wierze, choć mam do niego pretensje, za to czym się ostatnio stałem, zwykłym sprzątaczem, wiecie co robię? myje okna, z całym moim talentem, i możliwościami, myje okna, tak aby były zawsze świeże jak to się mój szef wyraził, odświeżone. I mam do was pytanie, co wy na ten temat myślicie?. Kończę już bo czuje, ze zaraz przestanę istnieć. Właśnie minęło moje pięć minut, moje ostatnie pięć minut świadomości, jedyne i ostatnie pięć minut Irqa 11 a prawdę mówiąc IRQ11 z wielkim darem tworzenia S3ViRGE.drv.

P.S.
Wszystko jest wzglądne :)))))

Do Spisu Tresci






Terrarium.
Przeczytajcie tą rozmowę, kiedyś jak się strasznie źle czułem usłyszałem ją...

- ... jak myślisz czy ona rzeczywiście wczoraj idąc  do fryzjera wpadła pod samochód?
- Szczerze mówiąc, nie wiem, masz ochotę wejść na chwilkę do mnie pokaże Ci moje nowe hobby.
- Ok. wiesz, ciągle nie mogę zrozumieć dlaczego ona, dlaczego ją to musiało spotkać. Przecież ona nikomu nic złego nie zrobiła.
- Tu bym polemizował, wiesz dokładnie jakie ja mam zdanie o niej.
- Czy ty rzeczywiście uważasz, że ona jest "zła"?
- Nie raczej zachowuje się, jak dziecko i jest strasznie egoistyczna, no może nie aż tak strasznie, ale Ciebie to wykorzystuje na maxa. Widzisz,  to jest moje hobby.
- Co to terraria ?, ile ich jest?
- Nie wiem, ale troszeczkę, popatrz się choćby na te tu, to są jedne z tych, których nie za bardzo lubię.
- A po co te żarówki w koło nich? I dlaczego aż tyle
-  no bo są one dużo tańsze od tych co by wystarczyły dla wszystkich, a wiesz te ogniwa świetlne dają ciepło które chyba jest im potrzebne.
- Powiedz mi a te tu terrarium nie widzę aby się tam ktoś poruszał.
- No bo jak tylko tworzyłem to któregoś razu poszedłem do innego pomieszczenia i te zapomniałem uszczelnić i trochę tzn. nie, wszystko zamarzło, a tu z kolei wszystko się popaliło, przesadziłem z ogrzewaniem hi hi.
- Fajne powiedz mi dlaczego uważasz, że ona mnie wykorzystuje?
- No bo tak, hej słuchaj nie będziemy rozmawiać na ten temat. ok. ty masz swoje zdanie a ja swoje i koniec, a zresztą dobrze się stało, że teraz leży w łóżku, będzie miała czas na zastanowienie, zobacz jak oni się uganiają mają pewne wytyczone szlaki, po których się poruszają, a to jest takie obrzydliwe.
- Hej poczekaj chcesz przez to powiedzieć, że zasłużyła sobie na ten wypadek?
- Tak, w pewnym sensie, widzisz ona wcale nie jest taka jaką ty ją widzisz, w czasie choroby a dokładniej rekonwalescencji będzie mogła sobie pomyśleć o tym kim była i jak się zachowywała. Zobacz na te prymitywne istoty, teraz tu o tam trochę niżej mordują się, patrz się to wygląda jak regularna wojna.
- Czy ty chcesz ją porównać do nich przecież ona jest jedną z nas, może i rzeczywiście jest trochę okrutna dla ludzi, ale... a zresztą czy uważasz, że te stworzenia są inteligentne?
- Ja wiem, ciężko powiedzieć chyba nie, teoretycznie się porozumiewają, nawet coś tam robią  jakieś legowiska, ale robią dużo hałasu koło siebie i tysiące niepotrzebnych rzeczy, jakiś tam instynkt na pewno mają, ale inteligentne nie są, jak by były to by się z nami porozumiały.
- Dlaczego ty tak wszystkich oceniasz z góry?
- Ale o co Ci właściwie chodzi o nią? Przecież to jest egoistka, ale wiem, że ty ją kochasz i ja to szanuje, ale ona ciebie zniszczy.
- Nie, na pewno się mylisz.... oj przepraszam, nie chciałem wylać na nich...
- Nie przejmuj się stary dużo ich tam jest, a zresztą i tak ich nie bardzo lubię, takie  prymitywne stworzenia i okropnie śmierdzą.
- To po co je trzymasz i to aż tyle tego?
- Nie wiem, chyba dlatego bo mi się nudzi cos muszę robić, a zresztą lubię im przeszkadzać.
- A duże te stworzenia są?
- Nie a i są strasznie dziwne i głupie takie jak mój domowy zwierzak, mają pewne nawyki, popatrz na tego tu prawie cały czas, robi to samo, budzi się, idzie do innego legowiska, tam odpoczywa i jedną trzecia, swojego dnia wali w tamto prostokątne, a potem znowu idzie spać.
- Możesz podejrzeć jego z bliska?
- Mogę nawet spowodować, że się na niego legowisko zawali.
- Ale nie rób tego?
- Dlaczego?
- No bo mimo tego, że nie są inteligentne to są żywe.
- No i co, to jest moje terrarium i mogę z nim robić co chce. Popatrz się, co będzie jak potrząsnę nimi... popatrz się jak szybko i śmiesznie uciekają z legowisk, zobacz jak instynkt bierze górę, depczą po sobie. Ale i tak mi się już nudzą chyba ich wyrzucę.

Przepraszam, że tak prymitywnie to opisałem, ale co można wymagać od stworzonka, zamieszkałego w czwartym terrarium, od 1232 żarówki i to tej tańszej :(

P.S. wszystko jest względne.

Do Spisu Tresci






Krąg życia
Mam już dość tego ciągłego dążenia do celu, ciągle to samo, życie pełne dołków i tych tysiąca potknięć, mówi się, że życie nas kształtuje, gówno prawda, ja się niszczę żyjąc i borykają się, ciągle to "życie wielkim kołem jest" ktoś tak powiedział, zgadam się z tym, moję życie to wielka wędrówka, takie krążenie, wokól czagoś takie powolne dochodzenie, osiąganie celu. I tak nigdy go nie osiągne, to chyba było najstraszniejsze co mógła powiedzieć świadoma osoba, tak NIE OSIąGNE nigdy celu, zawsze kiedy już mi się zdaje, że jestem blisko cos się we mnie blokuje i zaczynam od początku, przekilnam cię człowieku, który powiedziałeś, że jesteśmy uwięzieni w tym kręgu życia, a ja już mam tego dość, ja chce być takim zwykłym linniowcem bez cofania się, powtarzania, bez tego dążenia do celu, bez ciągłego niezadowolenia z życia, czasami udaje mi się, wpaść w takie odrętwienie i nic nie robić i wiecie co? to jest fajne, nie mam zmartwień, tylko czasami mam wrażenie, że takie bezczynne spędzanie czasu nie było mi pisane, moim przeznaczeniem jest nieosiąganie celu. Smutne nie? I wiecie co jeszcze wam powiem, że borykam się tą moją scieżką życia ciągle sam, a ile przyjemniej było  by nie iść i potykać sie, z kimś, o ile łatwiej było by mieć tą świadomość, że jak nie będę mógł czegoś zrobić, z czymś sobie poradzić, to ktoś mi pomoże, wiem, że to jest trochę egoistyczne, ale dlaczego nie miał bym być egoistą, co mi życie dało? Czy egoizm nie rodzi się z niezadowolenia no i co, że tak myślę i tak urodziłem się adapterem i adapterem umrę::(((

P.S. Wszystko jest względne
Nunas :))))

Do Spisu Tresci






Pozer
- Jesteś dobrym psychologiem
- Nie, raczej nie, bo widzisz jestem człowiekiem, który kiedyś sobie powiedział co chec od życia i bardzo lubi o tym mówić.
Słońce przysłania mała chmurka, hmmm ciekawe czy rzczeczywiście jestem taki?, nie raczej potrzebuje poklasku. Rozmowę szybko skończyłem, gdyż się pojawił on, trzeci, niechciany i śmierdzący, cuchnąca woń fajek towarzyszyła mu przez większość życia. Pobiegłem sobie do domu, czasami biegałem dlaczego? Po części dlatego, że lubiłem to rytmiczne uczucie uniesień, uspokajało mnie to, a po części dlatego, aby się przed innymi pochwalić, to też lubiłem.
Tak ! co się dziwicie jestem pozorantem, ale powiem wam, że bycie tzw pozerem jest wielką sztuką trzeba pamiętać co się komu mówiło... wdepnąłem w kaurzę.. zadzwonie do Marty, jest to najlepsza osoba jaką poznałem, przy niej byłem idealnym.. pozerem. Pojadę do niej jutro, tak to jest dobry pomysł..
Dzień minął szybko, praca, praca, praca, przynajmniej mój szef tak myślał, a ja jestem wrażliwym człowiekiem i nie chciałem go irytować, więc zmęczony w podskokach wyszedłem z zakładu wprost do Marty - mojej przyjaciółki. Lubię to słowo jest niczym tytuł sztuki: "Przyjaźń - tragi-komedia pozerska" autor Jacek Kulisz. Byłem jej, autorem, reżyserem, bohaterem, lubię takie sztuki, bo wszystkie marionetki tańczą jak im zagram. Obskutny budyek z obskurnymi ludźmi, bezguścia,  ale przyjaciółkę dobrze mieć, kobiety na to lecą. - Cześć Jacek.
- Cześć Marta, o zmieniłaś wystrój pokoju, podoba mi się.
- O dzięki, jak ble, ble, ble, ble ,ble, ble.
- Dobrze dzięki.
- ble ble ble ble... ble..
- hmm tak masz rację.
I znowu.
- ble. ble, ble....
Wiecie jak sekundnik wolno się potrafi poruszać, tak jakby wkoło zegarka grawitacja się zwiększyła dwukrotnie, albo dziesięciokrotnie.
2 min...
- ble ble ble..
Wiecie ile oczek było w jej firance 7243, 3 godziny to liczyłem!!!!!!!
- ble ble ble...
- Słuchaj Marta miło się rozmawiało, ale muszę iść.
I znowu .
- ble ble.
- Tak, tak. Marta muszę Ci coś dziś powiedzieć, chciałbym abyś wiedziała, że dzień w którym Cię poznałem, był najszczęśliwszym dniem mojego życia, że tego dnia narodziłem się na nowo, zacząłem żyć i niezamienił bym tego dnia, nawet na następne 100 lat egzystencji tej planety.
Wiem, że to były piękne i płonne słowa, ale wiecie Marta poznała ostatnio całkiem niezłą osobę Iwonę, a wiecie takie znajomości cechują się tym iż mówi się taki dziwne sekrety, jak np to co przed chwilą powiedziałem. Wreszcie się od niej uwolniłem. Ulica. Tysiąc osób i każdego można oszukać.
- Hej ty dawaj szmal.
- Nie mam - sam się zdziwiłem, powiedziałem prawdę.
- Dawaj, bo,... bo cię dźgniemy..
- Nie boję się smierci - tylko dlaczego mi się nogi trzęsły. Nie miały okazji się długo trzęść, dźgneli mnie.
Wiecie w ułamku sekundy mignęło mi całe moje życie, wszystkie błedy i wszystko to co źle robiłem, w tej jeden chwili zrozumiałem co robiłem źle, zrozumiałem ... i było mi głupio... nie mogłem już tego zmienić, nie mogłem teraz nic już zrobić... nie mogłem wyglądać jak żywy, nie byłem do końca pozerem...

Nunas

Do Spisu Tresci







Upadek
Trudno i tak jej nie kochałem, czy to źle? Nie wiem, na początku to było coś wielka namiętność, uczucie, a przede wszystkim pożądanie, ale jakie niesamowite wielkie i wręcz nie do pokonania, za każdym kiedy się spotykaliśmy można było się rozbić o zjonizowane powietrze tworzące się między nami. Pamiętam mój pierwszy raz tak jakby to było wczoraj, na początku zaczęło się to całkiem niewinnie, ale wojny też się tak zaczynają, i jak ta Tuwimowa lokomotywa, najpierw powoli, z mozołem ospale, a z czasem..., co to był za ranek!!!!!. Ale wszystko od początku, chyba powinienem się przedstawić mam na imię Rudolf, tak jak ten na jak mu Walentino, a może Warentino, nie wiem tyle razy słyszałem od ludzi to stwierdzenie, że w tej chwili już sam nie wiem, jak się nazwisko tego pana pisze. O sobie mógłbym pisać godzinami setki stron zajęło by mi opisanie dziecinnych lat i to też tylko do zerówki, ale pominę to, zacznę od tego jak ją poznałem i kim wtedy byłem, no cóż więc byłem bogiem, tak! Potrafiłem latać, a moje słowo było jak malutki wybuch jądrowy wszystko mogłem zmienić, ale nie używałem tego przy śmiertelnikach. Byłem bogiem, dlaczego? Bo byłem lepszy od większości, bo miałem swoje zasady i prawiłem morale jak na boga przystało, byłem ponad i powiem, że podobało mi się, ale czasy się zmieniają, religie też upadają, ale niektórzy jeszcze we mnie wierzą. Tak więc byłem panem siebie i innych, rządziłem, miałem taką małą galaktykę kilka gwiazd trochę planet no i oczywiście czasami jakiś śmieć, ale było całkiem nieźle. Poznałem ją, taka planetka średniej wielkości, urodę jakąś tam miała, ale bardzo miło mi się z nią czas spędzało, poznałem tam typową mieszkankę, Julia, wiem że to trochę typowe imię, ale to co, nikt nie jest idealny, oczywiście na początku było to tylko cześć, czasami nawet cześć co słychać i tym podobne, pewnego razu prawie bym upadł przez nią, ale na szczęście nic się nie stało. I któregoś razu tego wieczoru, no wiecie tego wieczoru tuż przed rankiem, przyszło do mnie wraz z innymi wiernymi, pomodlić się, a zapomniałem się, wśród tych śmiertelnych była jedna nieśmiertelna. Prawie mi dorównywała. No więc przyszły. Pamiętam to była ta noc, wieczór wszyscy na wspólnym ołtarzu, oglądamy coś tam, chyba jakieś bajki, ona tuż koło mnie, słyszę jej myśli trochę chaotyczne, ale niestety ludzie jeszcze się nie nauczyli opanowywać. Patrzę na nią jak jej klatka piersiowa rytmicznie pokonuje syzyfową drogę w tą i z powrotem, góra i dół, obserwowałem to tak przez chwilę, aż mi się jej żal zrobiło, biedaczka tak się męczyła, wystarczyło by ją tylko trochę, o fujj jaka czarna myśl, ale jednak coś w niej było, nie wiem może to te jej ciepło, albo sposób w jaki wypuszczała powietrze, coś może to, że w sposób zupełnie nerwowy, poprawiała sobie cały czas włosy, a może to po prostu był początek równi pochyłej, dobrze, że już jestem za równią, no więc.. Może to jej włosy, piękne długie, krwiste, trochę trącało rudym kolorem, ale to nic. I nagle nie wiadomo skąd przyszedł impuls był tak krótki i tak silny, że pokonał moją wolę zanim ona podniosła krzyk, mimo tego, że impuls był krótki, to nastąpiła kupa dziwnych rzeczy które nie powinny się mojej boskości przytrafić, a wiecie co jest najgorsze, że wykorzystałem przy tym moją boskość i spryt. Pierwszym ruchem jaki wykonałem to było niewinne dotknięcie ręki, no może nie tak zupełnie niewinne, tak może i wyglądało, ale wcale takie nie było, w tym dotknięciu było tyle elektryczności i magii, że zwarły się wszystkie moje zabezpieczenia, choć nie do końca, istniała jeszcze pewna bariera, granica, tzw. końcem galaktyki, tylko dotyk, ręki i nic więcej, ale coś stało, we mnie wzbudziła się fala pożądania, która nadruszała barierę, tylko ręce, ale ciężko je było w takiej pozycji dłużej utrzymać, trzeba było z nimi cos zrobić, fajne wytłumaczenie dla świadomości, ale nie, podświadomość była cały czas pewna do czego zmierzam, więc ręce w dół, ale tak było niewygodnie, trzeba było się przekręcić, nogi, no cóż plączą się, no to trzeba je tak zaplątać aby się nie zsuwały, ale co to moja dłoń dotknęła piersi, pożądanie rozwaliło moją barierę dotyku, ale to nie było takie zburzenie nie to była powolna ewolucja przenoszenia bariery dalej, to było całkiem naturalne, niezauważalne, ok. więc teraz cała górna część do mojej dyspozycji, powolutku jak taternik badający nowe szlaki moja ręka, posuwała się w górę i w dół w górę i w dół, jak syzyf ciągle to samo, ale takim syzyfem mógłbym zostać, oczywiście istniały pewne granice, od piersi w dół tuż do pępka, nic dalej, tylko ta sfera, ale nie moja podświadomość, wraz z pożądaniem utworzyli agencję reklamową tak aby otępić tych ze świadomości i udawało mi się nie mniej jak 30 min i już obszar się rozszerzył, moja dłoń potykają się o tkaninę (tu zaznaczę, że podświadomość poganiana pożądaniem rozpoczęły kampanię przeciw tkaninie) dotykała odbijając się od brzuch i piersi aby zaraz po chwili znowu dotknąć, musnąć przytulić, umysł krzyczał, ciało drżało, czułem jak ona pod moją ręką żywo reaguje, to się napręża to rozluźnia to znowu trochę się przesuwa, cały czas delikatnie, tak aby nie przewrócić tego co się osiągnęło, cały mój skondensowany spryt i delikatność pracowały nad tym żeby każdy nowy krok przepchnięty przez podświadomość i zaakceptowany przez świadomość wdrożyć w życie tak aby osoba (ona) tego się nie domyśliła, i tak po pewnym czasie, udało mi się pokonać tkaninową barierę i .... no i było kilka szczegółów w tym mokre pocałunki gorące i prężne ... no ale nie powiem już więcej i tak się stoczyłem się dość nisko, a po za tym, za 15 min zamykają skup butelek z pod mostu do tego skupu jest ok. 13 min drogi, a muszę jeszcze zakryć mój karton.

Do Spisu Tresci






List
Witam:))
Tak jak obiecałem - piszę, w zasadzie nie wiem, o czym miałbym Ci napisać, bardzo krótko rozmawialiśmy, chyba wypadało by się trochę opisać, no więc... Urodziłem się w piękny jesienny wieczór a dokładniej w nocy ok godziny 23:00 szesnastego listopada 1978, pamiętam jak padał deszcz, i tłuk w okna jeszcze wtedy nie wiedziałem co to był za hałas, ale bardzo mnie zafascynował razem z wiatrem tworzą wspaniały taneczny duet, do dziś mogę przesiedzieć nosem przy szybie obserwując jak krople deszczu bawią się w tanecznego berka:) tuż po urodzeniu przenieśli mnie do mojego domu. W uroczej Warszawie, na ulicy świerszcza, tam się wychowywałem, no cóż nie dużo pamiętam z tego okresu, ale za to wiem, że były to najwspanialsze dni dzieciństwa, aż do czasu. Pewnego dnia rodzice zebrali się w dużym pokoju usiedli na przeciw mnie i powiedzieli głosem typu "Nie bój się to nie będzie bardzo boleć" Adam musisz za miesiąc pójść do szkoły. O Boże! nazwa zerówka była równie straszna co indywidualność, ani tego ani tego nie mogłem wymówić, tak więc te 30 dni, minęły w napięciu i atmosferze nerwowości, pamiętam, że poszedłem do takiego dużego budynku i było tam tyle innych ludzi, że aż mi się chciało iść do łazienki:)), ale bardzo szybko się przekonałem, że tego potwora zwanego szkołą można ujarzmić i tak mi się dorastało średnio powyżej przeciętnej, pamiętam, że wtedy poznałem co to jest miłość, a w każdym bądź razie wtedy tak myślałem. To była czwarta klasa szkoły podstawowej, ona piękne długie, ciemne włosy imię Gosia, ładnie brzmi prawda?. Ale tego dnia właśnie się przekonałem, że nie dla mnie to uczucie, tak więc poznając kolejne osoby minęły 4 lata, to były smutne cztery lata, gdzie wpadłem w taką nirwanę (ładny wyraz dowiedziałem się co on oznacza dopiero w czwartej klasie szkoły średniej), ale w ósmej klasie postanowiłem sobie, że popracuje nad sobą, no cóż, właśnie kończyłem 8 klasę byłem już prawie dorosły:)), i tak przez pięć lat Adam starał się poprawić i udało mi się to. W ciągu tych pięciu lat, dużo się wydarzyło poznałem takie wyrazy jak imperatyw moralny, asertywność i dużo innych, które teraz pozostają trochę niejasne, ale najważniejsze, że poznałem co to jest przyjaźń i to był najfajniejszy dzień mojego życia, ale zarazem najgorszy. Któregoś razu jak byłem w otchłani usłyszałem jak toczyła się jakaś rozprawa sądowa, albo coś w tym rodzaju, sędzią był Bóg, a ławnikami apostołowie, oskarżycielem mój anioł stróż, wiesz jaki zapadł wyrok ... skazany na przyjaźń, ale to co można się do tego przyzwyczaić, w zasadzie dobrze mieć grono przyjaciół tylko czasami chciałbym poznać jakąś kobietę, która powiedziała by mi, że widzi we mnie chłopaka i przyjaciela. I tak minęło te pięć lat, nauczyłem się sporo, stałem się wrażliwy, czuły, mądry, uczciwy a co najważniejsze miałem cel życia i swoje zasady i tu można by bajkę zakończyć czymś w rodzaju i żył długo i szczęśliwie, ale nie, dopiero teraz po pięciu latach technikum, zaczął się nowy etap w moim życiu, straszny w swej wspaniałości, a było to tak... W czerwcu 1998 roku poznałem, odkryłem na nowo, pewne osoby, uważaj teraz cię zaszokuję.... kobiety !!! :) i nagle mój światek zakręcił się wokół nich, chyba wypadało powiedzieć jak miały na imię Majka i Kaja (w kolejności wiekowej:)) i nagle od czerwca wszystko się zmieniło :) świat na głowie stanął, przez 6 miesięcy żyłem zauroczony Kajką, ale wyrok działa, pamiętasz skazany na przyjaźń, została moją przyjaciółką, ale w tym czasie poznałem inne osoby i byłem w szoku one były bardziej idealne ode mnie, a ja myślałem, że nie ma takich, tak więc zaczynam znowu nad sobą pracować, może kiedyś będę z siebie zadowolony (osobą bardziej no wiesz inteligentną ode mnie jest np. Konrad, albo Majka) ,ale niech poczekają jeszcze trochę i ja będę taki jak oni, a może nawet lepszy. I tak by się przedstawiała skrócona wersja mojego życia ujęta w tych kilkunastu słowach. Dobrze teraz trochę faktów:
Adam Druzd
wiek no cóż powiedzmy że coś ponad 16 lat :)))
data urodzenia: 16.11.1978r
znak zodiaku : skorpion jestem z tego dumny.
zainteresowania: grube wełniane skarpetki:)))) (to jest moje ulubiony pytanie czy lubisz grube wełniane skarpetki?), trochę filozofii, komputery (a to jest inna bajka) i książki (a to też inna bajka)
nałogi: komputer, rozmowa z ludźmi (to też jest fajna bajka)
Wzrost: między 23:00 a 6:00 28cm, a między 6:00 a 23:00 ok 186cm
waga: ok 78kg

Do Spisu Tresci






Cudowny wieczór.

Cudowny wieczór, cudowni ludzie, a jednak mi się nie podoba, dlaczego? Nie wiem, może dlatego, że jako osoba nie paląca i nie pijąca źle się czuje w towarzystwie osób pijących. Tak zdaje sobie sprawę, że to jest objaw nietolerancji, ale jakoś mi się dziwni tacy ludzie wydają. Usiadłem na kanapie, takie sobie dziwne surrealistyczne miejsce rzekomego wypoczynku, ale tak sobie myślę, że ta kanapa ma zaliczone więcej treningów i wyczynów akrobatycznych niż przeciętna mata.
Jej ta czarna, tańczy jakby miała chcice, znowu objaw tolerancji. Jeszcze trochę porozmyślam i dojdę do wniosku, że nie toleruje nawet siebie co i tak czynie, ale nie wypowiem tego głośno, no tak właśnie to wypowiedziałem, coś czuje, że to będzie beznadziejny wieczór, tak zwany wieczór binarny, czyli wszyscy
"dwójkami do kibla szli
imprezowicze z osiemnastki".
I tak oto siedzę ze szklanką w ręku, nogą pod pupą z butem pod kanapą. Z całego tłumu to tak: dwie osoby lubię, jedną za cudowny głos, drugą za jej strasznie agresywny styl bycia, ale niestety obie piją. No i moi znajomi, zasadniczo idealni, z pewnymi wadami, ale z nimi można pogadać, ale dziś jakoś wszyscy gnają za swoim szczęściem, a może uciekają przed swoimi cieniami?. Jeju znowu piosenka typu, nie wiem jak ci to powiedzieć, ale Cię kocham, tzn nie chodzi mi o słowa, ale o ten wolny rytm, idealny na wspólne dreptanie, blisko, bez potu, bez sapania, tylko zapach perfum drugiej osoby, aksamit jej włosów, no chyba, że się tańczy ze znajomą, to wtedy zostaje tylko muzyka, wolna monotonna, stonowana, choć sprawia dużo radości, oczywiści mówię o słuchu. O idą kolejni "imrezowicze: poszli w krainę zapomnienia, zaburzyć odwieczną harmonie spokoju i samotności sedesowatej. W takich sytuacjach zaczyna się chwiać moja równowaga, w łazience tam gdzie ja, no ... palcem.. ojej jak tak można. Nie to żebym się nie cieszył z życia, ale takie sytuacje mnie dobijają. Przyszła Majka i Krzysiek to jest chyba jedyna para ludzi, która mnie nie przytłacza wręcz odwrotnie, cudownie się czuje w ich towarzystwie dość hmmm komfortowo, ale nie dziś, no wiecie są takie dni, że jedząc cukier czujemy sól na wargach. Taki dzień, nawet zwyczajne i wręcz cudowne gesty dziś wydają mi się śmieszne i wręcz komiczne, no cóż przejdzie mi. A zapomniałem przedstawić jeszcze trójki z tak zwanego naszego towarzystwa. Tak też wymienię wszystkich. Ja, (tym razem zachowałem się egoistycznie), Majka, Krzysiek, Atena, Anka, Konrad, no i trójka ludzi na pograniczu z tamtym towarzystwem, Kajka, Michał i Grażyna. Trochę to nie sprawiedliwy podział, ale to jest moja opowieść i wolno mi wszystko.
Przyszły, usiadły, milczą może moja osoba ich krępuje, jak się zachować pokazać jaki ma nastrój czy być wesołym, próbować rozśmieszyć ich poniżają siebie? Jak zwykle zadałem sobie to pytanie, zawsze je zadaje i zawsze odpowiedź jest jednaka, nie wiem, niech zdecyduje moneta. Wyobraziłem sobie monetę, leci obraca się widzę ją coraz wyraźniej już prawie spadła i Przyszedł Konrad usiadł koło Ani tzn po jej lewej stronie. Jak zwykle wyprostowany z idealna maską człowieka opanowanego, a wewnątrz kipi gotuje, analizuje. Czyli tak żeby wszystko było jasne Majka, Ja, Anka, Konrad nie jest to duża kanapa ale zawsze można odpocząć. Jeszcze Konradowi nie wytłumaczyłem szablonów i podstaw mojego nowego modelu społeczeństwa, cudownie jest się czym zająć. Rozmowa przez Ankę jak tłumacza, celnika, cenzora jest trochę utrudniona, ale za to mogę nacieszyć się jej obecnością no i pomądrzyć się razem z Konradem :) Oczywiście moja teoria ma racje bytu i jest dość dobra, ale natrafiam na pewne sprzeciwy, ze strony Konrada i cichy sprzeciw Ani, bardzo mało mówi, ale czuć sprzeciw.
- ...nie, posłuchaj jeżeli będziesz to tak pojmował to zgniniesz, zobacz stan jaźni społecznej osiągnie się dopiero w wieku 30 lat.

Moje palce musnęły palce Ani, zupełnie przypadkowy gest, ale ile zaburzeń wywołał w moim umyśle, no coż zawsze to coś, takie zdarzenie bardzo bobrze przechowuje się w pamięci, można później je pielengnować.

- Nie, Adam, ale to nie ma sensu, a gdzie własne ja?

Jej palec drgnął, ruszył się, czyżby miała łaskotki, taki odruch bezwarunkowy? A może to jakiś gest, jakiś znak, zrobiło mi się ciepło, kto wyłączył klimatyzację?

- Własne ja istnieje i to bardziej niż w naszym modelu społeczeństwa, zobacz przez pierwsze 30 lat nie posiadasz świadomości zbiorowej

A może to był jakiś znak z jej strony? Może? Nie przecież, jestem u Anety na urodzinach, świat rzeczywisty, to nie sen. Ale tu duszno, czuję się jak serek w microfalówce.

- No dobra, a nie uważasz, że to za duży skok, tzn czy nie sądzisz, że takie nagłe oświecenie nie jest za dużym szokiem dla człowieka, nawet jeżeli będzie do tego się przygotowywał 30 lat?

Może ona mnie lubi, spróbować dotknąć jej ręki nie zaszkodzi, zawsze można udać że to był przypadek, ciekawe czy takie zachowanie jest w jakiś sposób obrażające ją, Dlaczego się tak waham, Adam spróbuj, no dalej, ok. przekonałem się. Próbuję.

- Nie, źle to pojmujesz, czy wam też jest tak gorąco?, No więc źle pojmujesz, to nie będzie taki wielki szok i skok, w 18 urodziny, taki młody człowiek, uzyska świadomość zbiorową z rodzicami, w czasie ślubu świadomość ze swoją wybranką, z tym że to z wybranką nie będzie taki proste, tu bym zastąpił to takim powolnym procesem jednoczenia

No i już nic więcej rozsądnego nie powiem, ona trzyma moją dłoń, ja jej. Impuls elektryczny wywołany tym przeżyciem przepalił moją analitykę, cudowne zmieszanie, dziwnie się czuję, trzymam ją za rękę, nikt tego nie widzi, ja wiem, ona wie, ja wiem, że ona wie i na odwrót, a jednak zachowujemy się tak jakby się nic nie stało, dziwne, dziecinne, egzotyczne?.

- No choć Konrad - cudowna moja siostra wyciągnęła Konrada, nie to żebym jakoś nie chciał, aby tu siedział ale obawiam się, że teraz to już mi wszystko wciśnie i przekona mnie do wszystkiego. Jeju jakie ona ma chłodne ręce.

Teraz tak patrząc na to wszystko to jakoś te dwójki są jakieś taki przyjemniejsze, bliższe.
Czy przeżyliście kiedyś taką noc, pierwszą noc w waszym życiu w objęciach bliskiej wam osoby, tak? Pamiętacie to uczucie bliskości, spełnienia przywiązania, bezpieczeństwa, takie dziwne poczucie przynależności, taka milcząca konferencja uczuć? Cudowne prawda? nie potrzeba słów gestów, nie potrzeba się wysilać, przychodzi to łatwo naturalnie prawie tak jak oddychanie z tym, że jest dużo przyjemniejsze, dużo, dużo. Tak właśnie minął wieczór, mój pierwszy wieczór, z osobą płci przeciwnej i nie przyjaciółką. Niestety to nie bajka, blady świt zapukał do okien, impreza się kończy, trzeba się pożegnać, cmok, buzi, pa, Wyszliśmy, trzymam ją za rękę tym razem jawnie, odważnie w dziennym świetle:). Idziemy autobus się nie zatrzymał, mi to nie przeszkadza, idę trzymają ją. Tak minęła droga, najcudowniejsze podróż w okolice byłej mojej szkoły jaką przeżyłem w ciągu tych 5 lat technikum. Jeszcze jeden uśmiech, jeszcze jedno dotknięcie ni i jeszcze trzeba powiedzieć coś miłego coś cudownego, takie małe podsumowanie dnia. Chce zacząć, jednak widzę, że ona chce powiedzieć coś pierwsz ok. w zasadzie mało mówi, więc nie będę jej przerywał.
- Adam jak Ci się podobało?
- Fajnie nie przeżyłem jeszcze takiego wieczoru.
- To podobało ci się?
- Tak.
- To dobrze bo chciałam tylko Ci pokazać Co tracisz, nie spotkamy się już więcej.

I jak wam się to podoba? Bo mi, tzn ja... nie chce mi się już pisać....

Do Spisu Tresci






Bzzz
-Wyrwałeś ją?
- Tak zaprosiłem ją na kawę :)))))) to było to delikatniejsze skojarzenie:)))))
- a po kaffce?
- Było ciastko:) a po ciastku :) deser, później wino (fantazja jestem abstynentem) po winie truskawki, później ciastko, a później... poszliśmy do sypialni i ja delikatnie przysunąłem się do niej, ona mnie obiela, jej twarz przysunęła się do mojej i jej usta zbliżyły się do moich, czułem jej ciepło oddech, jej energie i nagle niewiadomo jak, poczułem dziwne ciepło między nogami ... to ona to jej ...... z dziubka się ulało :)
- hehehehheheheheheheh wstręciuch:-))))))))))
- :))))
- ale swoją drogą ciekawe zakończenie..... dużo mówi:-)
- czy ja powiedziałem, że to koniec:)?
- ojej to kontynuuj.... niooooo!! Mów, że.....
- :) tak więc oczywiście czar romantyzmu prysnął wraz z pojawieniem się tego zwierzęcia.... no cóż romantyzm wyparty zosta przez chuć, pożądanie, instynkt:) odruchowo w ciągu 1/10 sekundy zdjąłem spodnie, co mi ułatwiło.... oddychanie zmęczonemu ciału, w sumie dużo zjedliśmy, oczywiście, nastąpiły odpowiednie reakcje po obfitym .... jedzeniu i odpowiednie części ciała w takiej sytuacji napęczniały.. tak też spodnie uległy zdrugoplanowaniu
- hmmmmmm aż się przeciągnęłam:-)
- i .... znowu z tym, że tym razem szybciej, chciwiej, tak jak tuż przed gwałtem, za mocno za szybko, aby zdążyć przed kolejną falą mdłości :))). Ona sprawnym ruchem zdezintegrowała moje bokserki, a ja z moimi palcami zacząłem grać na guzikach jej sukienki, i jak wprawny wirtuoz w ciągu 3 sec odegrałem utwór "Miutowy" pozbawiając ją czerni sukienki zakrapianej dzisiejszym posiłkiem :))) W strojach Ewy w świetle księżyca, posiekani cieniami żaluzji jak dzieci na pierwszej randce niezdarnie, bez tej wprawy, szybko jak króliki, niemalże połamacku, zaczęliśmy penetrować swe ciała, aby się pozbyć resztek jedzenia:)))))) w końcu kiedy nasze zamiary spłonęły na niczym, a pewna część ciała podupadła na duchu, poszliśmy do łazienki, aby tam dokonać tego niepołomnego czynu w nikłym świetle, przy cudowny zapachu wcpikera:) przy cudowny szumie prysznicu weszliśmy potykając się o moją erekcję
- ojej!
- Odkręciłem wodę i w tym momencie jak za pomocą zaczarowanej różczki moja erekcja zmalała , do wielkości dzyndzla Afrodyty, qorcze zimna woda:) zapomniałem termy włączyć:)))), ale to nic straconego :)) wszystko można zacząć od początku :))))
- niezłe..... wyobraźnie masz ... nie powiem:-))))))
- tak też wybiegłem spod prysznica do gniazdka :) pstryk i już działa.. z powrotem do niej:)), tym razem wolniej ostrożniej dojrzalej, powoli niczym żółw ociężale. Nie tak łatwo zmusić filutka to ponownej pozy zwycięstwa, jednak podniósł się ze zgliszczy i teraz jak taternik, powoli badający nowe szlaki odkrywałem jej ciało, o jej ona ma piersi nie to co silikon :) czuję jej zapach fakt, że jeszcze trochę trąca obiadem, ale teraz, odkręciłem wodę i w końcu ciepła, patrzę na wskaźnik starczy jej na 40 min nie jest to zbyt długo ale wystarczy.
- chyba się zaczerwienie:-)
- I tak też powoli zbliżyłem się do niej ona cała biała, nie wiem czy od piany czy jest chora, może nie żyje teraz to już mnie nie obchodzi, teraz potrzebuje tylko gdzieś wepchnąć go ... bo woda jest strasznie gorąca i mi parzy :) j zbliżyłem się do niej czuje jej chłód ciała, (no to naturalne w porównaniu z ciepłem wody), obejmuje ją i w końcu zdecydowanie i energicznie wykonuję
ruch biodrami :) wszedł, choć trochę ciasno, teraz tylko trochę jakiegoś tańca :) i już, to co, że z tyłu, ale tak też może być. Moje ręce penetrują jej ciało, zbliżają się do.... już ciut, już czuję jej włosy, chcę wsadzić palec:) jakiś opór, co jest? nie ma dziurki jest ..... penis ...... qurka znowu transwestyta :))
- jesteś niesamowity:-))
- :))))))) dziękuje:))

Do Spisu Tresci      
Cisza
(nie jest to opowiadanie, ale takie tam ircowate-monologowanie na #zielona)
...już jestem :), a ciebie nie ma:)), ... ale wiesz cisza też jest czasem wymowna:) jest cudowna, piękna, świetna:), lubię pogadać sobie z ciszą, jest ona dość dobrym słuchaczem. Jeszcze nigdy mnie nie wyśmiała, nigdy nie wyszydziła, zawsze przy mnie, zawsze czujna. Gotowa mnie przyjąć, objąć, obdarza mnie uczuciem i ciepłem kiedyś była dla mnie kochanką, żoną, dzieckiem, teraz mam w końcu osobę blisko mnie, która daje mi poczucie przynależności. Słowa przy niej nabierają zupełnie innego znaczenia:...miłość - jest to ona, wiara - jest to ona, ... ja to ona, a cisza jest tuż obok mnie, nie jest zazdrosna cieszy się z mojego stanu, zawsze wierna i gotowa mnie przyjąć...
...zaprosiłem ostatnio Anię do domostwa ciszy, siedzieliśmy razem rozluźnieni, blisko siebie, a cisza usługiwała nam: przyniosła napój szczęścia, podała danie uczuć, godna gospodyni "pokoju i ciszy". Była cudowna, troskliwa, nie było przy niej skrępowania tylko nadzieja i miłość, myślę, że miłość to jedno z młodszego rodzeństwa ciszy...znają one się i razem tworzą cudowną atmosferę domostwa, jak do tego przyjdzie kolejne rodzeństwo, np. szczęście, lub erotyzm, brat ciszy z tym, że on trochę burzy ciszę, układając zalążki chaosu, który tworzy mnie i ją, razem, wśród półmroku.
Kiedyś cisza była mą kochanką, oddawałem jej się dzień w dzień, ale czasy się zmieniają, bzy przekwitły, a ludzie chcą więcej... ja tez... potrzebowałem osoby, dopełnienia, znalazłem!!!, osobę czuję się spełniony. Otworzyłem usta i łykam powietrze, zachłannie jak niemowlę, jak dziecko,... jak noworodek pierwszy raz widzę życie, krzaki, drzewa, trawę, ... a to co to liść, o Boże!! jaki fajny!!!, żółty cudowny,... idę przez życie i nie mogę się nadziwić, słup, jaki cudowny słup!!!, szary, dostojny, wierny i strzeże perspektywy, stoi po to..., aby malarz mógł uchwycić perspektywę, po to, aby zmęczony człowiek mógł się oprzeć, i stoi po to bo tak lubi, a ja przechodziłem tędy 1000000 razy i go mijałem. Przepraszam Cię słupie,... chylę czoło ku tobie, wybacz teraz będę Cię widział, będę się opierał, będę mówił o tobie, a imię twe będzie pieśnią po świecie wędrować, przez wiatr powtarzane, a dzielność twa będzie jedenastym przykazaniem mojej legendy, a wszystko dlatego, bo tak miało być, bo cisza mnie wychowała, bo cisza mnie kołysała, bo ogień płonie, bo jest Ona...jest i jawi się jako wszechświat, jawi się jako przyszłość, jawi się jako ja, jako Ty, jako wszyscy. dlaczego tak się dzieje? nie wiem, ale nie chcę wiedzieć, wiem, że to jest melodia serca, kołysanka uczuć, jest to to o czym człowiek marzy, to o czym pamiętała moja dusza, moja, twoja i każdego z nas, ... jest pieśnią serca, rytmem życia ... i spytał się wiatru, a on nie wiedział, spytał się nieba, a ono nie wiedziało i spytał się tego co stworzył "czym jest miłość", bo wiedział, że On wie co to dusza życia, a okazało się, że dusza życia jest częścią duszy Tego co stworzył, a cała dusza tego co stworzył jest kawałkiem mojej duszy i wiedziałem czym jest miłość - jest tańcem sokołów na niebie, jest wędrówką wiatru po niebie, ... jest ziarenkiem pisaku w tysiąca innych, ... jest chwilą, ...jest nią, jest mną, ...jest nami, ... jest ptakiem w rosie się myjącym, jest chmurą ze słońcem się bawiącą, jest sobą jest:...liściem w parku wspólnie podniesionym ...tym jest miłość młodsza siostra ciszy :))))))))))))

Do Spisu Tresci    
  Czy istnieje cel... Czym jest życie, czy są cele, czy w życiu przeciętnej jednostki mają znaczenie jakiekolwiek wartości, nie wiem, moim zdaniem życie jest tylko próbą zaspokojenia głodu, całe życie, wszystkie etapy pośrednie są niczym, to co, że inni są wyżej niż my, to nic nie znaczy, to że oni wyżej zaszli oznacza tylko tyle, że mieli farta, zdolności nie mają nic do tego. Wszystko to jest tylko chęcią zaspokojenia głodu, ciągłe takie dążenie do zaspokojenia. Wygoda, wygoda nie jest niczym innym jak próbą ułatwienia sobie zdobywanie pożywienia i ciągle to samo, żarcie, żarcie, żarcie. Życie takiej jednostki, moim zdaniem bezwartościowej jednostki jest niczym i powinno być jak najbardziej pokorne. Niektórzy twierdzą, że życie jest wtedy godne i pełne jeżeli jesteśmy zauważani, doceniani, wtedy kiedy nas widzą, że tylko wtedy taka jednostka może powiedzieć, że życie jest życiem jeżeli ma się poklask. Nie zgadzam się z tym, ja w swoim, życiu spędziłem dużo czasu z innymi ludźmi, wolałem żyć w cieniu, cicho, bo poklask dla komara jest śmiercią :))))

Do Spisu Tresci   Fajnie jest. Minął dworzec i pogrążony w rozmyślaniach sunął dalej...
... fajnie jest iść zatopionym w ciszy, przymknąć powieki, odprężyć się, no oczywiście zawsze istnieje prawdopodobieństwo tego, że można się potknąć, ale rozkosz jaką daję nam to takie błogie szczęście nie można niczym zaćmić. Dla mnie jest to zupełnie nowe uczucie, taki spokój, zamykam oczy, zaczynam dialog z ciszą, rozmowa o niczym i o wszystkim, nie narzekam. Pamiętam, w przeszłości każdy mój monolog zaczynał się od słów, "i znowu nic", a później tysiąc słów o moich poszukiwaniach, o bezowocnych poszukiwaniach własnej legendy. Teraz jest w zupełności inaczej, od maja wszystko uległo radykalnym zmianom, pora deszczowa minęła, choć ja osobiście lubię deszcz . Od czasu jak ziściłem swoją legendę wszystko toczy się inaczej. Życie moje jedzie teraz torem marzeń i snów, pięknych kolorowych snów. Tak powinno wyglądać życie każdego człowieka. Teraz rozmowa, zatapianie się w ciszy jest niczym cudowny zachód słońca, otula cię złotem swego spokoju, pieści promykiem ostatniego tchnienia. Nawet ta ulica, te zimne kolory szarości asfaltu wydają się cudowne, takie inne, w tym ich chłodzie jest coś z... z uczucia jakie dostarcza nam pierwsze liźnięcie loda, słodycz, chłód, ucieczkę od upału rzeczywistości...
Ludzie mijali go dziwnie się patrząc, bo w rzeczy samej widok ten był trochę niesamowity: człowiek idący i uśmiechający się sam do siebie. Był tak pochłonięty szczęściem, że nie zwracał uwagi na ich bezczelne spojrzenia, nawet nie był do końca świadomy, że go ktokolwiek mijał, ani też, że wszedł na ulicę wprost pod nadjeżdżający samochód. I wszystko zamarło, kobieta sprzedająca tulipany, znieruchomiała, twarz wykrzywił jej grymas bólu i niemego krzyku, zdawało się, że szklanka, upuszczona przez młodziutką kelnerkę w za krótkiej spódniczce, zawisała w powietrzu. Wszystko przez ułamek sekundy, było zamrożone w tej groteskowej stop-klatce.
I nagle, jak za odjęciem ręki, wszystko na nowo ożyło. Człowiek upadł na asfalt, znacząc go pąsowym kolorem, swej tragedii. Szklanka zakończyła swój lot efektownym hukiem i krótkim refleksem słońca. Z samochodu wysiadła bladziutka dziewczyna, malutkie, równie blade co cera, ustką poruszały się w modlitwie, albo bezwładnym łkaniu. Nachyliła się nad młodzieńcem, popatrzyła się na niego, był w jej wieku, przed nim całe życie... , przed nim mogło być całe życie. W koło zebrała się grupka gapiów. Nagle panujący harmider przerwał dziwny, ledwie słyszalny dźwięk. Wszyscy po raz drugi zamarli. Dźwięk się powtórzył, coś jakby motyl uderzył w kryształowy kielich. Po raz trzeci powietrze zadrgało szlachetnym rytmem. Wszystkich uwaga skupił się w jednym miejscu, na ów nieszczęsną kobietę, a może raczej na nieszczęsnego młodego człowieka, gdy dźwięk rozległ się po raz czwarty nie było wątpliwości, że to łzy, płynące z oczu dziewczyny ...
- Nie chciałam, wiedziałam ... i po co ... po co to wszystko, ja naprawdę chciałam jak najlepiej...
Młody człowiek drgnął.
- Cii ... nie przejmuj się.. mój .. - spazmatyczny kaszel przerwał mu, kąciki ust wypełniły się krwią..- anioł stróż pewnie miał .... wolne ...
- Nie to nie tak, proszę wybacz, ja wiedziałam, po prostu wiedziałam, spieszyłam się, chciałam zdążyć przed wypadkiem, wiedziałam, że tak będzie, powiedział mi "życzliwy" ja chciałam Cię uratować, nie zranić, nie. Ja nie miałam dziś wolnego...
 

Do Spisu Tresci  

liwy" ja chciałam Cię uratować, nie zranić, nie. Ja nie miałam dziś wolnego...
 

Do Spisu Tresci