Ściana
Autor : Mariusz Nosalik
Zawzięty rycerz szedł wciąż w dal,
A kroczył dumnym, równym krokiem,
Okuty cały w jasną stal,
Z przypiętym mieczem, zwanym "Okiem".
I ujrzał w końcu cudny blask,
Cel swej wędrówki, swe marzenia.
Za wielką scianą jaśniał świt,
Początek nowego istnienia.
Spragniony słońca zaczął biec
Drogą, całą w świetle skompaną.
Lecz droga ta kończyła się
Mroczną i zimną, czarną scianą.
Pół dnia próbował obejść ją,
Była zbyt długa, zbyt wysoka.
A czerń jej była niczym noc
Dla spragnionego słonca oka.
Rycerz chciał skruszyć czarny mur.
Wziósł "Oko" i ciął z całych sił.
Miecz złamał się jak suchy wiór,
Chociaż z hartownej stali był.
Odrzucił go i począł tłuc
Żelazną pięścią w mur, bezradnie.
Lecz nie ustawał, ciągle bił,
Wiedząc że przejdzie, albo padnie.
Nadstawil bark, rozpędził się
Uderzył mocno w czarną ścianę.
Nadwątlił mur, lecz ramię też
Bezwładnie zwisło, roztrzaskane.
Nie poddał się, choć wyczerpany
Lecz w końcu zbrakło mu juz sił
I padł na ziemię obok ściany
Chociaż tak blisko celu byl.
Lecz podniósł się, pochylił głowę
Z rozpaczy jął tłuc nią o ścianę.
Oczy mgła śmierci mu zasnuła,
Z ust począł toczyć krwawą pianę.
Zachwiał się, stanął, mur też stał.
Patrzyli w siebie, milcząc głucho.
A potem rycerz ujrzal blask
I oddał ducha innym duchom.
Cień ściany ukrył śpiące ciało
Rycerza, co chcial wygrac z mrokiem.
Tak kończy się smutna ballada
O nim i mieczu, zwanym "Okiem".
Jastrzębie 3.III.2001r.